Z Marciszem Bielskim rozmawia Cichy Wielbiciel

 

esbek

Marcisz Bielski: Czy może się pan przedstawić i powiedzieć czytelnikom z czym pan przychodzi i na kogo będzie pan dzisiaj raportował?

Cichy Wielbiciel: Dzisiaj przychodzę we własnej sprawie, trudno to więc zaliczyć do kategorii raportu, mnie raczej idzie o poradę, bowiem nie jestem pewien co powinienem uczynić.

MB: Dlaczego chce się pan zwrόcić za pośrednictwem prasy do czytelnikόw, aby radzili panu co począć z przeszłością, ktόrej oni sami pewnie nie znają, być może znać nawet nie chcą, jak więc mogą ocenić?

CW: Proszę pana, chciałbym być dobrze zrozumiany, mnie nie chodzi o żadną popularność, czy jakieś propagandowe efekty typu jestem za, a może przeciw, a nawet jestem za i przeciw jednocześnie. Nie chcę też broń mnie panie Boże, opowiadać się przy tej okazji za jedną, drugą czy jeszcze inną partią polityczną lub ugrupowaniem.

MB: To może sprecyzuje pan, swoje życzenie jakoś dokładniej?

CW: Mnie chodzi o wynagrodzenie za pracę.

MB: Uściślijmy zatem, raportował pan esbecji, a dziś od bądź co bądź prawicowego rządu Rzeczypospolitej, chce się pan domagać za to jeszcze wynagrodzenia? Czy dobrze to zrozumiałem?

CW: Tak, poprawnie pan to sformułował.

MB: I życzy pan sobie jeszcze porady czytelnikόw czy i jak to wykonać?

CW: Tak.

MB: Dlaczego nie uda się pan z tym do adwokata, jeżeli uważa pan, że powstało jakieś roszczenie z tytułu zatrudnienia pana przez esbecję w charakterze kapusia i nie płacenia panu za to?

CW: Byłem u adwokata i powiedział mi mniej wiecej tak. Po pierwsze musi zbadać, czy sprawa takiego roszczenia się nie przedawniła. Po drugie mόwił coś o ewentualnej możliwości odwołania się ale to też musi zbadać. Po trzecie poradził mi abym się zastanowił, sprawę przemyślał, czy mi się opłaca
 i co na to powiedzą inni. Jesteśmy umόwieni na spotkanie za miesiąc a w tym czasie mam zebrać o tym wszystkim maximum informacji.

MB: Czyli przypomniały się panu stare dobre czasy, kiedy zbierał pan informacje o kimś i tym razem ponieważ dotyczy to zebrania informacji o sobie, postanowił pan zapytać publiczność co ona o tym kimś myśli? Czy tak?

CW: Tak właśnie.

MB: No dobrze, rozumiem że trudno panu się w tej sytuacji pozbierać i chce pan tę brudną robotę zwalić na głowę komuś innemu, tym razem publiczności. Chcę tylko zauważyć wie pan, że teraz są troszeczkę inne czasy i o siebie każdy dba jakby to powiedzieć – na własny rachunek.

CW: Rozumiem, chce mi pan powiedzieć, że za tę publikację powinienem zapłacić albo wykupić u was w redakcji jakieś całostronicowe ogłoszenie, że szukam pracy czy jak?

MB: Widzę, że na biznesie zna się pan już świetnie, czyli wie pan jak się kręci lody… Dla pana zrobimy wyjątek, jest pan tak uprzedzająco uprzejmy i szczery, że opiszemy to wszystko na koszt redakcji i czytelnika oczywiście.

CW: Dziękuję, ale jak wy na tym zarobicie?

MB: Proszę się o to nie martwić, zastanόwmy się lepiej jak czytelnicy mają panu dopomόc?

CW: Liczę na emaile z radami i ewentualnie z odsyłaczami do ustaw, ktόre takie sprawy regulują. Być może jakiś kolega z branży ma też jakieś doświadczenie w tym zakresie i zechce się podzielić. Może nawet powinniśmy powołać jakiś towarzyski klub osόb będących w podobnej sytuacji. Mόgłbym być skarbnikiem, znam się na tym.

MB: Nie lepiej prezesem?

CW: Nigdy się na świecznik nie pchałem, a jeżeli komuś jest coś takiego potrzebne, to proszę bardzo w naszej organizacji znalazło by się też miejsce dla kilku wiceprezesόw. Spraw jest dużo i każdy będzie miał zajęcie.

MB: Proszę pana, mniej więcej zorientowaliśmy czytelnika o co tym razem chodzi, jest to taka akcja pomocowa typu społecznego, aczkolwiek z pieniędzmi na oku. Czy pan może nam dopowiedzieć jak pan to wymyslił, co było dla pana największą inspiracją dla sformułowanie takiego celu?

CW: Wie pan, człowiek się interesuje tym, jak w tych trudnych czasach, ludziska sobie radzą, jak to się tworzy rόżne synekury, jak się można dobrać do kasy. Poza tym, ciągle czytam, że ten czy tamten wspόłpracował, potem następuje wyjaśnienie czy świadomie czy nie świadomie, bo to jest jakaś tam rόżnica, a potem ktoś jeszcze strasznie zapesza się, że nie brał za to kapuchy.
I wie pan, to mi się rzuciło w oczy, bo ja nigdy za moje raporty nie wziąłem ani grosza, ani butelki, ani wczasόw a w tych papierach u innych osόb aż się roi od pokwitowań. No i z tego wnoszę, że musiały być jakieś regulacje prawne, ktόre pozwalały na wypłacanie takich pieniędzy, a jeśli tak, no to chcę dostać to co mi się zgodnie z prawem należy. W końcu jak jakiś milicjant, esbek, wojskowy czy zwykły robotnik, nabył powiedzmy w 1969 roku prawa do emerytury, to mu ją do dziś płacą nawet jak popełnił tak zwane zbrodnie sądowe czy inne. W tej sytuacji moje roszczenie ma nawet słuszne podstawy prawne. Żyjemy w państwie prawa czy jak to jest panie Marciszu?

MB: Pan mnie pyta czy żyjemy w państwie prawa, czyżby miał pan jakiekolwiek wątpliwości? Ja takiej akurat nie mam. Jestem pewien, że pana przypadek, jak i przypadki innych pana kolegόw powinny być potraktowane z cała powagą prawa.

CW: No widzi pan. Wiedziałem, że u pana znajdę wyrozumiałość i pomoc i nie pomyliłem się.

MB: Zawsze uważałem, że ludziom należy pomagać, zwłaszcza w sytuacji trudnej a nawet beznadziejnej, powiem więcej bez względu na płeć, kolor skόry czy uchowaj Boże wyznanie lub jego brak.

CW: Ja tam zawsze wierzyłem w sprawiedliwość.

MB: Ja bym poszedł dalej: w uczciwość i rzetelność też, no ale jak pan wie z własnego doświadczenia, jest to wyzwanie na tyle trudne, że rzadko kiedy trafia do wykonania.

CW: To mam czekać nie wiadomo na co z założonymi rękami?

MB: To bardzo cenne, że pozostaje pan ciągle aktywny, ale w tej sytuacji, niech pan nam powie, czy dzisiaj płacą jakoś bardziej regularnie, nie spόźniają się, przelewem na konto, czy gotόweczką do rąk własnych?

CW: (Milczenie)

MB: Przepraszam, ale nic pan tu nie chce skomentować?

CW: panie ja tu nie jestem od komentowania czy kontestowania. Robię swoje i dobrze byłoby, gdyby ci co obiecują wywiązywali się z tych obietnic. Panu to za robotę nie płacą, coś pan taki jakiś upierdliwy nagle?

MB: To taka ciekawość zawodowa wie pan, niech pan mnie też zrozumie. Jak pan sądzi, gdyby tak panu i pana kolegom udało się wygrać, jak sądzę przed sądem taką sprawę o wypłatę zaległych wynagrodzeń i uzupełnienie portfeli emerytalnych, czy należałoby oczekiwać, że takie odszkodowawcze zadośćuczynienie należałoby rόwnież wykonać wobec osόb, ktόre twierdzą wprawdzie, że nie raportowały i nie pobierały za to wynagrodzenia, przy czym tylko ta druga część ich oświadczeń pozostaje prawdziwa?

CW: Prawo jest prawem i nie ma przecież znaczenia w co kto wierzy, czy nie, jakiej partii się przysłuży, lub czy jest mniejszy czy bledszy, tylko czy pracuje czy nie. Nie sądzi pan?

MB: Ja nie wiem, czy to co pan wtedy robił, było legalne, czyli zgodne z όwczesnym prawem czy nie, no a na dodatek, jak pan to chyba wie lepiej ode mnie z powodu tak zwanej pragmatyki służbowej, istnieje w tym kraju coś takiego jak interpretacja prawa. Ja nie ośmielił bym się interpretować prawa z uwagi na jak by to ująć, no może powiem tak, ponieważ nie jestem prawnikiem. Skądinnąd wiemy dobrze, że nawet wśrόd koryfeuszy tego zawodu, zdania na ten sam temat są podzielone.
Kiedy pan mnie więc pyta, czy za pracę należy się wynagrodzenie, odpowiedź jest dość oczywista. Jednak kiedy dochodzimy do detali, czyli ile zapłacić i za co, wtedy mamy właśnie do czynienia z wykładnią prawa, a na ten temat, jak pan wie wypowiadają się fachowcy.

CW: W tym właśnie celu, pojawił się mόj apel o pomoc.

MB: Rozumiem, proszę mi wybaczyć, że tak dopytuję się tu u pana rόżnych szczegόłόw, ale słyszał pan może o tym, że budżet pana premiera, nie wygląda zbyt dobrze, rząd musi oszczędzać, tnie nawet o zgrozo po narodowej obronie, a tu tymczasem, jak sądzę grupa pana kolegόw, wyciąga rękę po następne pieniądze. Czy sądzi pan, że rząd pana premiera, będzie stać na taki wydatek?

CW: Zastanawiałem się nad tym także, bo to jednak jest sprawa budżetowa z jednej strony, a sprawiedliwość przecież nie zna ceny. Pomyślałem więc, że w tej sprawie należałoby uruchomić środki unijne. Unia Europejska realizuje rόżne programy pomocowe, dba o rozwόj regionόw, ma czas i pieniądze aby chronić nawet oscypek, dlaczegόżby nie miała dać na program pomocowy, dla załatwienia sprawy tak w końcu ważnej. Są środki na takie cele jak solidarność unijna, jak wyrόwnanie poziomόw ekonomicznych regionόw niedorozwiniętych, dlaczego miałoby zabraknąć środkόw w ramach działań integracyjnych na pomoc tym, ktόrzy w jakiś sposόb mogą czuć się odsunięci na boczny tor i to o zgrozo z powodόw zgoła politycznych. W końcu minęło już 20 lat od tych wydarzeń, a w demokracji ktόrą chołubimy dzisiaj, zdaje się nie ma miejsca na dyskryminację.

Bądź co bądź, to dzięki naszym działaniom, doszło do okrągłego stołu, upadku komuny a potem to już gładko poszło z tym murem w Berlinie. Byłoby to zatem, coś w rodzaju zadośćuczynienia, tym ktόrzy się o to postarali. Wszystkim, a nie tylko tym z jednej strony.

MB: Za ten upadek komunizmu to zdaje się zasługi zostały już przypisane komu należy, a więc beneficjenci są określeni i na dodatek są oni z jak gdyby tej drugiej strony όwczesnej barykady, że się tak wyrażę. To oni teraz odbierają medale i korzystają z zasług jakie odnieśli.

CW: Tak pan mόwi jak ci w telewizji reżimowej. Prawda jest bardziej skomplikowana, a ja wiem swoje. Bez naszej pracy, nie tylko nic by się im nie udało ale na dodatek, skończyłoby się wszystko tak jak w 1831, 1864 oraz 1944. Powiem krόtko, zabezpieczyliśmy sprawnie tyły i to się udało.

MB: To co pan teraz mόwi, to wygląda na coś absolutnie nowego. To panowie rozumiem, tak jakoś konspiracyjnie wspieraliście Solidarność i zabezpieczaliście aby nic się nikomu nie stało i dlatego w Grudniu 1981 internowaliście ok. 12000 działaczy. Oczywiście rozumiem, że nie można było tego powiedzieć na głos wtedy, ale prawda jakiej się teraz od pana dowiadujemy jest, jak się to teraz mόwi porażająca.

CW: Polacy są bitnym narodem, tak uczy nas jego historia. Rόżni tacy prześmiewcy mogą sobie dworować jak chcą, ale to nie zmienia faktόw. Wtedy w Polsce było tak, że była Solidarność i z cała pewnością zdecydowana większość Polakόw marzyła o wyjściu z układu Warszawskiego. Był także beton partyjny, bardziej związany z interesem Moskwy niż z interesem Rzeczypospolitej, a ten beton miał wtedy jeszcze też bardzo dużo do powiedzenia. Sprawdźmy listy internowanych, kto się tam znalazł, zdziwili by się państwo bardzo gdyby zaczęto dyskutować nad tym publicznie, dlaczego aż tylu ważnych funkcjonariuszy partyjnych i państwowych, zostało także internowanych, a niektόrzy mieli zakaz opuszczania domu i byli pod obserwacją naszych chłopcόw z esbecji.

MB: No to mamy kolejne odkrycie, a pan powinien raczej wspόłpracować z IPN’em w sprawie białych plam historii Polski, niż zajmować się zakładaniem klubu nieopłaconych zwolennikόw.

CW: Niech pan nie żartuje, to są poważne sprawy czekające na wnikliwe badanie historykόw.
Musi upłynąć czas, a dzisiejsza racja stanu także musi ulec ewolucji. Dzisiejsze zapotrzebowanie społeczne jest takie, aby sądzić stary reżim a nie badać, jak wtedy było rzeczywiście. Zresztą wystarczy się wczytać w raporty CIA ujawnione ostatnio na ten właśnie temat, aby sobie wyprostować trochę wykrzywiony kręgosłup.

MB: Rozumiem, że dzisiaj podobnie jak wtedy, pan broniłby demokracji z rόwnym przekonaniem tyle, że z większym doświadczeniem.

CW: Zawsze byłem zwolennikiem demokracji i nic nie zmieniło moich poglądόw w tej sprawie. Dzisiaj sprawy wyglądają inaczej, a nawet normalniej, no ale jak pan widzi też nie wszystkim to dokładnie odpowiada.

MB: Przepraszam, że zapytam, czy panu podoba się dzisiejsza demokracja?

CW: Mogę śmiało powiedzieć, w zgodzie z moim sumieniem, że mamy nareszcie upragnioną demokrację o ktόrą trzeba dbać trochę lepiej, ktόrej należy pomagać bardziej niż dotychczas i ktόrej należy przestrzegać. Ta ostatnia uwaga, być może nie powinna paść z moich ust, ale sam pan tego chciał, więc mi się nieopatrznie wymknęło.

Bardzo panu dziękuję za rozmowę.

Marcisz Bielski