Wystąpienie Prezydenta Andrzeja Dudy w Instytucie Yad Vashem

 

Bardzo trudno zebrać myśli, a tym bardziej wyrazić słowa po tym, co przed momentem razem z moją małżonką i z delegacją zobaczyliśmy. To nie jest tak, że nie byliśmy nigdy w miejscu pamięci ofiar Holokaustu. Powiem więcej – byliśmy wielokrotnie, zarówno moja żona, jak i ja czy reszta delegacji byliśmy choćby na terenie byłego niemieckiego, nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Ale to, co można zobaczyć tutaj ‒ w Instytucie Yad Vashem, w muzeum, w tych miejscach pamięci ‒ rzeczywiście robi ogromne wrażenie. Ponieważ obrazuje absolutnie cały ogrom tragedii narodu żydowskiego, Holokaustu w najpełniejszym tego słowa znaczeniu i bestialstwa, z jakim Niemcy hitlerowscy próbowali dokonać zagłady narodu żydowskiego.
 
Dla mnie, jako Prezydenta Rzeczypospolitej, szczególnie dojmujący jest fakt, że – tak jak powiedział do mnie w trakcie tej wizyty pan profesor Szewach Weiss: „Panie Prezydencie, proszę sobie uświadomić, że połowa z tych 6 milionów Żydów, którzy zginęli, to byli obywatele Rzeczypospolitej”. To byli obywatele polscy, naszego kraju, których zamordowano wtedy, gdy Polska straciła niepodległość, gdy Polski na mapie nie było i gdy Polska nie była już w stanie obronić swoich obywateli.
 

Wizyta Pary Prezydenckiej w Yad Vashem – Instytucie Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu. (fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP)

To, co obrazuje to muzeum, jest czymś niewyobrażalnym dla nas, współczesnych. I dobrze, że jest – dzięki Bogu, że jest! Bo powinno tu być, stanowiąc po wieczne czasy ostrzeżenie dla świata i ostrzeżenie dla wszystkich przywódców, co oznacza chora nienawiść, do czego ona prowadzi i jaką krzywdę może wyrządzić. Nie mam wątpliwości, że każdy, kto to zobaczy, powie, tak jak ja mówiłem już wcześniej: nigdy nie może być ‒ nie tylko wśród polityków, ale także wśród zwykłych ludzi, obywateli świata ‒ zgody na nienawiść, zgody na antysemityzm. Nigdy nie może być przejścia obojętnie wobec tych wszystkich ideologii, które prowadzą do takiej nienawiści. Powtarzam: to wielka lekcja dla ludzkości, z której ludzkość – mam nadzieję – na zawsze wyciągnie wnioski.
 
Ale chcę też powiedzieć, że w tym wszystkim ‒ tak jak i w tym muzeum, jak i w Instytucie Yad Vashem ‒ są dwie iskry: nie smutku, ale iskry nadziei. Po pierwsze to obraz odradzającego się Izraela, to obraz wszystkich tych, którzy przetrwawszy często cudem Zagładę, przyjechali tutaj, by budować państwo, które będzie w stanie ochronić Żydów, które nie dopuści już nigdy do takiej tragedii. Które będzie silne, które będzie umiało obronić swoich obywateli.
 

Wizyta w Sali Imion. Instytut Yad Vashem. (fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP)

Ale to także miejsce pamięci o Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Dla mnie, jako Prezydenta Rzeczypospolitej, nie ukrywam ‒ wśród tego morza śmierci i tragedii ‒ w jakimś sensie jest to także miejsce do dumy. Bo większość ze Sprawiedliwych wśród Narodów Świata upamiętnionych tutaj, a więc ci, których heroizm, bo tak to trzeba nazwać, został udowodniony i bezsprzecznie wykazany ‒ zdecydowana większość z nich to moi rodacy, to Polacy. Ponad 6 tysięcy Polaków, najwięcej z wszystkich narodów świata, jest tutaj upamiętnionych jako ci, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów. Chcę bardzo mocno podkreślić: często swoich sąsiadów, swoich znajomych, ludzi z tego samego miasta, miasteczka, z tej samej wioski. Wydaje się to naturalne, że się pomaga ludziom, ale trzeba pamiętać, że na ziemiach polskich okupowanych przez hitlerowskie Niemcy za pomoc Żydom groziła bezwzględna kara śmierci. Wszyscy, którzy pomagali, ryzykowali życiem swoim i swojej rodziny.
 

Znicz Pamięci w Instytucie Yad Vashem. (fot. Andrzej Hrechorowicz / KPRP)

Najbardziej wymownym tego przykładem jest upamiętniona w muzeum w Polsce, na Podkarpaciu, rodzina Ulmów, która pomagała trzem żydowskim rodzinom. Została wydana, zadenuncjowana i Ulmowie wraz ze swoimi dziećmi zginęli razem ze swoimi żydowskimi sąsiadami zamordowani przez Niemców. Taka była cena braterstwa, taka była cena także i chrześcijańskiego miłosierdzia, którym – jak sądzę i jak wynika także z dokumentów – kierowali się Ulmowie.
 
Dziękuję za tę możliwość odwiedzenia w czasie mojej oficjalnej wizyty w Izraelu tego miejsca, które jest jednym z najważniejszych – jak sądzę ‒ na mapie świata. I niech takim pozostanie. Dziękuję bardzo.

 http://www.prezydent.pl/