Władysław Borzęcki, bohater Podhala

Fot: Zbigniew Sikorahttp://www.szarota.pl/

Redakcja Polish News, zwiedzając polskie Podhale, natrafiła na grób Władysława Borzęckiego, posługującego się pseudonimem Mocarny. Poznawszy jego wielki patriotyzm i oddanie dla sprawy wolnej Ojczyzny, nasza redakcja zakupiła bukiet białych lilii, aby choć w ten skromny sposób, oddać wielkiemu polskiemu bohaterowi cześć.

Fot: http://www.szarota.pl/

Walczył o Polskę do końca

Władysława Borzęcki pseudonim Mocarny, pochodził z Ludźmierza. Był on konspiratorem ludźmierskiej siatki bojowej oddziału Bolesława Duszy „Szaroty” z Odrowąża Podhalańskiego. Zginął on bestialską śmiercią z rąk Gestapo w rodzinnej wsi dnia 8. grudnia 1943 roku.

Czytając stare zapiski historyczne….

Dowiedzieliśmy się, że Władysław Borzęcki to jedna z ponad 100 ofiar krwawego odwetu hitlerowców na Podhalanach, pochodzących z okolic Nowego Targu, Zakopanego, Ludźmierza, Raby Wyżnej, którzy w konspiracyjnej walce postanowili się sprzeciwić działaniom Goralenvolk. Zawiązana na przełomie 1942 i’43 roku organizacja powiązana ze strukturami „Miecza i Pługa”, przez kilka miesięcy swojej działalności wykonała około 20 wyroków na konfidentach Ojczyzny Polaków. Sama jednak padła ofiarą kilku zdrajców, którzy przeniknęli w jej szeregi. Dowódca wspomnianego ugrupowania, zginął już na października 1943 roku, podczas starcia z niemiecką żandarmerią w Białym Dunajcu. Do tej pory nie wiadomo, gdzie pochowane zostało jego ciało.

Pod komendą Mocarnego

Czterej ludźmierzanie z bojowej grupy operacyjnej kierowanej przez Władysława Borzęckiego, zostali aresztowani z końcem listopada 1943 roku. Po bestialskich przesłuchaniach w krakowskim więzieniu na Montelupich i w zakopiańskim „Palace”, komendanta grupy operacyjnej Mocarnego, w obstawie plutonu żandarmerii dnia 8 grudnia 1943 roku, przywiozło saniami do Ludźmierza. Mieszkańców wspomnianej wsi Niemcy zmusili, by przypatrzyli się egzekucji. Władysław Borzęcki zbity po wcześniejszym śledztwie, leżał w samej podartej i przesiąkniętej krwią koszuli na śniegu, przy 15 stopniowym mrozie. Nie wydawszy nikogo, został powieszony na lipie przy pobliskim kościele, z zakazem pochowania go nim minie sześć godzin. W rzeczywistości wisiał sześć dni, nim proboszcz nie uprosił Niemców, by zgodzili się na pochówek w obawie przed epidemią. Ponoć wiszące ciało, codzienne odwracane przez egzekutorów tyłem do kościoła, co noc zwracało się znowu twarzą do świątyni.


Lilie od POLISH NEWS

Redakcja Polish News, zasłuchana w tą niezwykłą opowieść, bukietem białych kwiatów, z czerwoną kokardą, uczciła tego, dla którego najważniejszy był Honor Ojczyzny.

Ewa Michałowska – Walkiewicz