To coś pewnie nastąpi jeszcze niejeden raz.

Pisanie recenzji z wystawienia teatralnego, które nigdy się nie odbędzie, ma tę zaletę, że nikt nie może mi zarzucić, że się mylę. Ja mu odpowiem, nie widziałeś, nic na ten temat nie wiesz.

Tymczasem “Dziady” w oryginalnej wersji lub wersji poprawionej ba nawet uprawnionej, może przeczytać i krytykować, chwalić a nawet bałwochwalić każdy. Jeden lepiej drugi gorzej, to oczywista oczywistość. Teatr miejscem dialogu, dyskusji i czegoś tam jeszcze. Dla mnie to miejsce artystycznych poruszeń, cokolwiek miałoby to znaczyć, czy kogokolwiek obrazić.

Jest rok 2041. Na kolejną tym razem 140 rocznicę premiery „Dziadów”, toreżyser1 Ibn Aldi Solecki-Straf wystawia dzieło pt. „Dziadostwo” na motywach znanego kiedyś lepiej autora, dziś już zapomnianego niejakiego zdaje się Adamasa Mickiewicziusa.

Aby lepiej rozumieć „co jest grane”, musimy na chwilę zastanowić się nad tak zwaną aktualną konfiguracją socjo-psychologiczną mieszkańców „Priwislinskogo Landu”, jak we współczesnej wystawieniu dzieła nomenklaturze, nazywa się terytorium UE, kiedyś to jest jeszcze 20 lat temu znane jako Rzeczpospolita Polska. Nazwę te pamięta jeszcze tylko niewielka część populacji mieszkańców, którzy już od lat nie mówią zresztą w języku owego Mickiewicziusa. „Priwislinskij2 Land” bowiem zamieszkują teraz głównie plemiona Germańsko-języczne, Kurdowie wypędzeni z Turcji, enklawa Iracko-Syryjska oraz niezatapialny plankton rosyjsko języczny.

Tak zwani Trybulcy (nazwa zarezerwowana i zalegalizowana przez oficjalne Biuro Wysokiego Komisarza UE, Herr von Fritza Stauandberg), to rdzenni Polacy, którzy ciągle jeszcze stanowiąc mniejszość (poniżej 50% zamieszkujących teren populacji), stanowią najlepszy kąsek, dla każdej akcji wzmożenia nastrojów, wywoływanych na zlecenie zarządu UE, wg aktualnych potrzeb.

To właśnie Trybulcy są celem owego wystawienia, po to aby w lokalnych samorządowych wyborach powszechnych, odwracać uwagę od kwestii zasadniczych, to jest obsady stanowisk wybieralnych, do których starają się aspirować właśnie rdzenni mieszkańcy. Gleichschlachtung3 UE, nie toleruje jednak łatwo takich lokalnych inicjatyw, stąd potrzeba wzmożenia, eliminacji politycznych konkurentów i wyrównania szeregów.

W prasie przeznaczonej dla mniejszości imigranckich, pojawiły się bowiem recenzje krytykujące owo przedstawienie jako antyimigranckie, homofobiczne, źródło nietolerancji dla przybyszów etc. I to jeszcze przed premierą, co nikogo już nie dziwi.

Niektórzy „intelektualiści” zaczęli nawet zastanawiać się po co sięgnięto po takie dzieło, skoro do teatrum mało kto się udaje, te bowiem, jeżeli nie wystawią gwałtu , pornografii, przemocy i poruty, nie mogą liczyć na jakąkolwiek subwencję a tym bardziej na frekwencje widzów.

Dzieje się tak jak zawsze dlatego, że o problemach które mogłyby widzów zainteresować nie mówi się lub wręcz się od nich odwraca, a rzeczy stare nie zawsze wolno wystawić, w obliczu bieżącej polityki informacyjnej UE. Wystawienie „Dziadów” natomiast, zawsze w Polsce wywoływało zainteresowanie, kłopoty a nawet obalano z tego powodu rządy, stąd z braku lepszego pomysłu, sięgnięto po stary i wypróbowany.

Tytuł „Dziadostwo”, jak to wyjaśnił toreżyser, wziął się stąd, że motywy dramaturgiczne pochodzą wprost z „Dziadów” Mickiewicziusa, natomiast cała treść i przesłanie, podporządkowane są jej potrzebom realizowanego zamysłu marketingowego i są całkowicie współczesne.

Jeden z krytyków zauważył wprawdzie, że to „przedstawienie” to jakaś pokrętna kalka pierwowzoru (czytaj plagiat), oraz że szanowny toreżyser mości Pan Ibn Aldi Solecki-Straf, po polsku rozumie jedynie dwa określenia na k i to dość powierzchownie, nie mógł więc rozumieć, że „Dziady” oraz „Dziadostwo” to dwa byty różne tak, jak dzień i noc, ale reszta jego wynurzeń nie została w ogóle opublikowana na mocy zakazu informacyjnego. Biedak nie wiedział zresztą, że Parlament UE, „pracuje” właśnie nad zrównaniem dnia z nocą.

Ów krytyk został osobliwie dokładnie zrugany także za to, że mówiąc o braku znajomości języka polskiego nawiązuje do starych endeckich homofobicznych i skrajnych zachowań, których UE nie tylko nie toleruje ale strafuje4 cofaniem środków na nomen omen kulturę. Przypomniano mu, czym wtedy zakończyły się pierwsze finansowe kary nałożone prze UE 20 lat temu. Przezornie, nie wspomniano obowiązujących wówczas nazw ukaranych podmiotów.

Marcisz Bielski GH, USA, 11/26/21

1toreżyser, zapis dla nieokreślonej płci, ponieważ płeć ma pozostawać sprawą osobistą a nie publiczną.

2Nazwę taką UE zatwierdziła po podpisaniu traktatu pokojowego po zakończeniu wojny z Rosją w 2031 roku, toczącą się o zarządzanie prawami do wszystkich rurociągów Europy, jako warunek nieodzowny podpisania traktatu

3Gleichschlachtung (niem.) – dosłownie znaczy ciąć równo, w kontekście o którym mowa, ujednolicenie prawa

4Straf – po polsku kara