Socjalizm w USA

ameryka

Czy to utopia? Jedni już wiedzą, co to takiego, zaś ci, co jeszcze nie wiedzą, nie dowiedzą się nigdy. Dlaczego? W Ameryce za wszystko trzeba płacić, jak nie gotówką to kredytem.

ameryka

I zupełnie nieważne jest, skąd ta gotówka lub skąd ten kredyt pochodzi, zapłacić i tak trzeba. Nawet jeśli ktoś zbankrutuje, to i tak ktoś inny musi za to zapłacić, jak nie tak to inaczej, ale nic nie jest za darmo. Jakieś sto lat temu znalazł się taki cwaniak, któremu się wydawało, że siódmy dzień tygodnia może być za darmo.

Potem chciał to nawet rozszerzyć na pozostałe sześć dni roboczych. Jednak idea ta, jak każda nie sprawdzona w praktyce, szybko została zweryfikowana przez życie i wobec takiego obrotu sprawy wszystko wróciło do normy. Otóż za wszystko trzeba płacić. Najlepiej z góry i gotówką.

 

Jak więc będzie z socjalizmem w USA? Zwyczajnie. Jeśli Amerykanie zechcą za to płacić z własnej kieszeni, a nie kredytem z Chin, no to kupią to sobie i będą mieli –  na własne życzenie. Będzie się im podobało, to sobie kupią znowu na następny okres czasu, a jak się im znudzi, no to wiadomo, przestaną kupować i przedsiębiorstwo dostarczające socjalizmu i socjalistycznych produktów upadnie. Jak powszechnie wiadomo, Amerykanie bowiem oprócz robienia pieniędzy, żeby je potem wydawać, zajmują się też masowo konsumpcją. Kiedy skonsumują pierwsze porcje socjalizmu, czy socjalistycznej potrawki, ocenią czy im odpowiada czy nie, etc. Potem będzie tak jak z hula-hoopem, ruchem hippisowskim, czy modą na spódniczki mini.

 

Zachodzi ta wredna ewentualność, że Państwo Środka wpadnie na pomysł, aby biednym Amerykanom i upadającej lokomotywie światowego rozwoju sprawić podarunek, czyli zafundować socjalizm na koszt własny państwa chińskiego. Policzmy, ile to potrwa:

Zasoby dewizowe Chin ocenia się na jakieś $2 tryliony. Pod zastaw wierzytelności chińskich oraz potencjału Hongkongu da się być może wycisnąć następne dwa do trzech trylionów dolarów. Jeżeli uda się w to wciągnąć Tajwan, to jeszcze wykroi się jakiś trylion. 

W tej sytuacji uzbiera się tego około powiedzmy sześciu trylionów dolarów. Metodą amerykańskiej buchalterii po konwersji na papiery wartościowe giełdy nowojorskiej budujemy od podstaw socjalistyczny derywat o wartości $12 trylionów, zarządzany najlepiej przez wypuszczonego w tym celu na wolność specjalistę od szybkiego i wielokrotnego pomnażania pieniędzy, niejakiego Bernarda Madoffa. To powinno dać Amerykanom czas na przetrwanie około jednego roku w socjaliźmie. Można się spodziewać, że program ten odniesie zasłużony sukces, jako że w omawianym okresie „złotego socjalizmu” nikt nic nie będzie musiał robić, a żyć będzie można dalej bez jakiejkolwiek zmiany tego, co nazywaliśmy przyzwyczajeniami lub amerykańskim standardem życia.

 

A co potem? Nie bądźmy naiwni.

Po pierwsze Ameryka jest zbyt dużym biznesem, aby można bezkarnie dać mu upaść. Po drugie Amerykanie pokochają bardzo szybko taki rodzaj socjalizmu i bez wahania zagłosują ponownie za przedłużeniem jego kadencji. Po trzecie, – jeżeli prawdą jest to, co się opowiada, czyli, że gdzie indziej na świecie socjalizm już się udomowił – to oczekiwać należy dalszej solidarnej, bezterminowej pomocy socjalizmu na świecie na rzecz utrzymania przy życiu pierwszej lokomotywy biznesu na świecie, czyli Ameryki.

 

Po tym jakże pozytywnym spojrzeniu na naszą współczesną rzeczywistość, możemy już śmiało z nadzieją patrzeć w przyszłość. Nie tylko amerykańską, ale i całego świata. Zresztą, jak wiedzą to wszyscy, którzy planują wydatki, „socjalizmu będziemy bronić do ostatniej kropli krwi kapitalisty, który nam ten luksus sfinansuje”.

 

Marcisz Bielski