Śladami paleontologii

 

Gdy redakcja Polish News została zaproszona do Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach, miała możliwość obejrzenia tej części wspomnianej placówki kulturalnej, gdzie można było podziwiać ślady okresu paleontologicznego w dziejach naszego globu. W 1980 roku, warszawski geolog Tadeusz Ptaszyński podczas budowy zbiornika noszącego nazwę „Wióry” koło Kałkowa, natknął się na pierwsze ślady prehistorycznych zwierząt. Pochodziły one sprzed 300, 250 i 150 milionów lat, a zachowały się na płytach czerwonego piaskowca. Kolekcja obejmuje 5500 okazów z minionej epoki, co stanowi największy zbiór wczesnego triasu na świecie.

Z okresu lodowej pustyni

Czas Permu, który był tu na ziemi ponad 300 milionów lat temu, obejmował okres lodowej pustyni, którą była Pangea. Jak podają źródła historyczne, był nią jeden kontynent bogaty w roślinność nagonasienną. W tak trudnych warunkach, mogły żyć na ziemi gady ssakokształtne, to znaczy że ich młode wykluwały się z jaj, a karmiły się mlekiem matki, podobnie jak to czynią ssaki. Gady permskie, wykazywały pewne cechy gadów współczesnych. Dla przykładu, Gorgonops przypominał psa lub hienę, zaś Dicynodont posiadał parę mocnych kłów służących do obrony.

 

Prastare płazy
Cechy gadów, to przede wszystkim pazury i zęby. Jednak w Permie, żyły tak zwane płazy tarczogłowe, do których zaliczamy Kapitozaury, których nazwa pochodzi od kształtu trójkątnej czaszki. Byli to prawdziwi giganci okresu wczesnego Triasu, posiadały około 6-7 m długości, a ważyły one ponad 600 kilogramów. Pod koniec Permu dochodzi do wielkiej katastrofy, w której wymiera ponad 90 % stworzeń żyjących w morzach oraz 60 % płazów i gadów. Jedna z teorii głosi, że w Ziemię uderzyły dwa meteoryty, a związki siarki oraz kwaśne deszcze zatruły powietrze. Wówczas to, powłoka ozonowa uległa zniszczeniu. Po katastrofie permskiej, sukcesywnie padający deszcz, zmienił wygląd lodowej pustyni w triasową sawannę.

 

Tam gdzie bujna roślinność

Na powierzchni ziemi pojawia się wówczas roślinność, a wymienia się wśród niej drzewa iglaste, które są podobne do drzew występujących obecnie. W takich oazach wodnych żyją skarłowaciałe gady ssakokształtne, przypominające dziś nam znane krokodyle. Na przykład żył we wspomnianym czasie Cynodont, jako przodek ssaków wielkości psa. Było to zwierzę wszystkożerne i przypuszczalnie stałocieplne. Warto jest to podkreślić, iż ślady tych zwierząt zachowały się na płycie skalnej, a co najważniejsze pozwalają one określić czy zwierzę to poruszało się wolno czy szybko oraz wskazują nam dość precyzyjnie wagę i jego wielkość. Rodzaj stopy pozwala odróżnić roślinożercę oraz drapieżnika. Roślinożerca miał stopę podobną kształtem do końskiej, natomiast u mięsożercy widać szpony jak u drapieżnego ptaka.


Ślady na płytach
Na płytach ukazane są również odciski skóry, które mogą wskazywać czy dany gatunek był upierzony czy nie. Zachowane się tu również tak niebywale zjawiska, jak ślady muchy walczącej o życie. W środkowym triasie pojawia się ogromny jaszczur, gad Rauizuch, którego odkrył niemiecki uczony dr Wilhelm Rau. Posiadał on potężną głowę i silnie uzębioną szczękę, został uznany za pradziadka drapieżnych dinozaurów.


W okresie Jury
Teren dzisiejszej Polski we wspomnianej epoce, pokrywało morze, a region Gór Świętokrzyskich znajdował się na jego brzegu. Bujnie rozwijała się wtedy roślinność. Były wśród nich: miłorzęby, drzewa iglaste, cedry oraz paprocie. Aby zwiedzającemu muzeum starachowickie bardziej zobrazować wspomniany okres dziejowy naszej ziemi, zainscenizowano sytuację, która wydarzyła się naprawdę w Sołtykowie, gdzie roślinożernego Wulkanodonta, zaatakował drapieżny jaszczur Kriolofozaur. Dinozaury drapieżne są prawie ślepe, dzięki wyostrzonemu zmysłowi słuchu, dość błyskawicznie reagują na ruchy trzęsącej się ziemi i odgłosy poruszających się zwierząt. U roślinożerców pięciopalczasta stopa przypomina kopyto konia. Odcisk ma kształt owalny. Roślinożercy bronią się długim ogonem, a z czasem wyrastają im kolce, czyli inaczej mówiąc płyty kostne hamujące uderzenie szczęk drapieżnika.

Te unikatowe okazy, są zrekonstruowane we wspomnianym muzeum. Redakcja Polish News, dziękuje panu dyrektorowi Pawłowi Kołodziejskiemu za możliwość jego zwiedzenia i wykonania szeregu zdjęć.

Ewa Michałowska – Walkiewicz