Przedwiosenne zapachy

 

W miniony wtorek, redakcja Polish News miała okazję być zaproszona na pokaz „ przechowywania zapachów”. Grupa rekonstrukcji historycznych z Sopotu, naszej redakcji oraz zgromadzonym gościom, prezentowała jak można przechować ulubiony zapach na dłużej i jak to czyniono przed wieloma laty. Oczywiście, wykorzystywano wówczas metody bardzo prozaiczne, nie mające nic wspólnego z obecnie dostępnymi preparatami zapachowymi.

Lawenda dobra na wszystko

W dawnych czasach, nasze babcie a nawet prababcie, uważały, że lawenda jest dobra na wszystko. Zasuszone kwiaty tej pięknej fioletowej rośliny, zasuszały między kartkami papieru wysoko na szafach, aby móc delektować się tym zapachem nawet zimową porą. Tego zapachu używano gdy kogoś bolała głowa, gdy ktoś był rozdrażniony emocjonalnie, a w szafach woń ta skutecznie przeganiała przez wszystkich znienawidzone mole. Aby zatem aż do przedwiośnia zachować lawendową woń, napychano do kolorowych buteleczek maleńkie płatki tej rośliny, by w każdej chwili używać tego balsamicznego zapachu. Gdy nastało przedwiośnie, zapach ten już nie miał swojego aromatu, zatem trzeba było oczyścić buteleczkę, aby czekała na nowe płatki suszu.

Zapach różanego suszu

Najpiękniejszym zapachem był jak nie trudno się domyśleć zapach różanych płatków zasuszanych między drobinami żółtego piasku. Płatki takowe nasze babcie napychały w różne szkatułki i buteleczki i raczyły się tą wonią, gdy na przykład cierpiały na chandrę lub zły nastrój.

Zapach migdałów

Świetnie kojącym nerwy, był preparat migdałowy. Nasze babcie ścierały płatki migdałów na drobniejsze kawałki i napychały nimi buteleczki. Migdały były stosowane jako środek wspomagający leczenie kataru i lekkiego przeziębienia.

Pomorska grupa rekonstrukcyjna, pokazała zebranym gościom jak można było zatrzymać ulubiony zapach na dłużej, jak to robiły nasze przodkinie i do czego go wykorzystywano.

Ewa Michałowska – Walkiewicz