O krok od trwałego zwycięstwa aborcjonistów i radykalnych ideologów

Szanowni Państwo,

w najbliższych tygodniach zapadną decyzje w sprawie dwóch kluczowych dokumentów, które mogą na lata wypaczyć rozumienie praw człowieka na forum Unii Europejskiej i ONZ. Oba są opracowywane przez agendy UE, ale jeden z nich może mieć rozstrzygający wpływ na ochronę życia, rodziny i małżeństwa na poziomie globalnym.

23 czerwca na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego dojdzie do głosowania nad projektem najbardziej proaborcyjnej rezolucji w dziejach tej instytucji. Mowa o Raporcie Maticia, który bezprawnie wzywa państwa członkowskie, by zapewniły powszechny dostęp do aborcji fałszywie określanej mianem „prawa człowieka”. Raport i załączony do niego projekt rezolucji wzywają także do wprowadzenia wulgarnej edukacji seksualnej i ograniczenia klauzuli sumienia dla lekarzy. Autorzy projektu sugerują, że wszystkie kraje Unii powinny finansować zabiegi chirurgiczne „zmiany płci”. Sprzeciw wobec tych propozycji uznają za „naruszanie wartości demokratycznych” i postulują ograniczenie możliwości jego wyrażania.

Treść dokumentu jest wyjątkowo radykalna. Nie dziwi więc, że ogłoszona przez nas w ubiegłym tygodniu międzynarodowa koalicja protestu błyskawicznie uzyskała poparcie organizacji społecznych z Anglii, Bułgarii, Czech, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Holandii, Rumunii, Słowacji, Węgier i Włoch. W nasz protest włączyła się także była wieloletnia przewodnicząca Komisji Praw Kobiet Parlamentu Europejskiego (FEMM) Anna Záborská oraz aktualni eurodeputowani, w tym Margarita de la Pisa Carrion i Simona Baldassarre, które należą do komisji FEMM. Szeroko dyskutowany w mediach Raport Maticia nie jest jednak największym zagrożeniem, któremu będziemy musieli stawić czoła. Znacznie poważniejsze skutki będzie miała ratyfikacja nowej umowy międzynarodowej, która może wypaczyć obowiązujące prawo na całym świecie.

Dwa lata temu rozpoczął się zakulisowy proces negocjacji nowej umowy partnerskiej pomiędzy Unią Europejską a biedniejszymi państwami Afryki oraz regionu Karaibów i Pacyfiku. Z inicjatywy unijnych urzędników powstał jeden z najbardziej niebezpiecznych i zwodniczych projektów wiążącej umowy międzynarodowej, jaki próbowały kiedykolwiek przeforsować organy Unii Europejskiej. Uzależnia ona dalszą pomoc materialną dla 79 krajów rozwijających się od ich aktywnego poparcia dla ideologicznej agendy skrajnej lewicy na forum międzynarodowym. Jeśli wejdzie w życie w proponowanym kształcie, wszystkie związane nią kraje będą musiały formalnie popierać na forum międzynarodowym koncepcję „praw reprodukcyjnych i seksualnych”. W praktyce oznacza to promocję poprzez ONZ aborcji

na żądanie i wulgarnej edukacji seksualnej, a także poparcie radykalnych postulatów ruchu politycznego LGBT. W projekt umowy wpisano również znane z Konwencji stambulskiej pojęcie „gender”, chociaż wiele państw UE jasno ją odrzuciło i nalega, by w oficjalnych dokumentach posługiwać się biologicznym pojęciem płci.

Jeżeli umowa wejdzie w życie, radykalna lewica uzyska wyraźną większość głosów w Zgromadzeniu Ogólnym ONZ, a państwa biedniejsze będą musiały pod rygorem utraty środków podporządkować się dyktatowi bogatszych krajów. Po latach zostanie zlikwidowana podstawowa przeszkoda dla ideologizacji prawa międzynarodowego – sprzeciw większości uboższych krajów świata, których ludność nadal trzyma się tradycyjnych wartości.

Zrobimy wszystko, by zatrzymać narzucenie globalnego lewicowego dyktatu.

Opór jednego państwa nie wystarczy, by zatrzymać tę ideologiczną ofensywę. Dzięki tworzonej przez nas sieci organizacji społecznych i think tanków z całej Europy nie jesteśmy już jednak sami na placu boju.

W ostatnich tygodniach podjęliśmy konkretne kroki, by sformalizować międzynarodową współpracę na rzecz życia i rodziny. Widzimy bowiem, że skuteczne działanie na forum międzynarodowym jest możliwe tylko w oparciu o organizacje, które w poszczególnych państwach nagłaśniają problemy i wywierają presję na ich władze. Taktyce zakulisowych działań stosowanej przez skrajną lewicę musimy przeciwstawić zgoła odmienną strategię – ujawniać opinii publicznej plany ideologów i mobilizować społeczny sprzeciw.

Dlatego jeszcze w czerwcu ruszy szeroka i zorganizowana kampania, a jej celem będzie nagłośnienie zagrożeń związanych z projektem nowej umowy międzynarodowej, którą można streścić hasłem „pieniądze za ideologię”. Nie ograniczy się ona do opracowania analizy prawnej, która trafi do europosłów i przedstawicieli państw UE, chroniących rodzinę i małżeństwo. Z pomocą sieci organizacji prorodzinnych zrobimy wszystko, by opinia publiczna w poszczególnych państwach UE usłyszała o planach, które mają zostać sfinansowane z pieniędzy europejskich podatników.

Tylko dobrze zorganizowana presja społeczna może zatrzymać polityków działających pod dyktando aborcyjnych i genderowych lobbystów. Wierzę, że z Państwa wsparciem uda nam się zablokować plany skrajnej lewicy i nie pozwolić na trwałe obrócenie praw człowieka przeciwko człowiekowi.

Projekt rezolucji bez precedensu

Prace nad projektem rezolucji, której sprawozdawcą jest chorwacki socjalistyczny europoseł Predrag Matić, toczyły się w Parlamencie Europejskim już od kilku miesięcy i od początku budziły kontrowersje. W Raporcie Maticia, który służy jako uzasadnienie projektu, znalazło się sporo nieprawdziwych informacji i postulatów stojących w sprzeczności z powszechnie obowiązującym prawem międzynarodowym.

Już w samym tytule raportu użyto forsowanego od lat przez lewicową agendę terminu „zdrowie i prawa seksualne i reprodukcyjne”. Jest on wbrew faktom przedstawiany jako element systemu praw człowieka. Autorzy piszą o „usługach w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego”, do których miałyby należeć między innymi wulgarna edukacja seksualna czy „bezpieczne i legalne usługi aborcyjne”.

W rzeczywistości w żadnym wiążącym akcie prawa międzynarodowego nie zaakceptowano nigdy osobnej kategorii „praw seksualnych i reprodukcyjnych”. Wobec każdej kolejnej próby wprowadzenia jej przez lewicowych ideologów zawsze wiele państw zgłaszało zastrzeżenia. Koncepcja „prawa do aborcji” w ogóle nie istnieje w prawie międzynarodowym, a dokument końcowy konferencji w Kairze z 1995 r. jasno stanowi, że „aborcja nie może być promowana jako metoda planowania rodziny, a państwa powinny podjąć działania w kierunku ograniczenia liczby aborcji”.

Nie dziwi więc fakt, że do projektu złożono aż 503 propozycje poprawek. Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia Parlamentu Europejskiego odrzuciła jednak większość z nich, przyjmując tylko poprawki radykalizujące treść rezolucji. Tym samym do głosowania na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego trafi w przyszłym tygodniu bezprecedensowo ideologiczny dokument.

Aborcja, edukacja seksualna i publiczne finansowanie „zmiany płci”

W treści projektu rezolucji, której uzupełnieniem jest raport, Parlament Europejski wielokrotnie wzywa państwa członkowskie, by zapewniły powszechny dostęp do aborcji. Autorzy projektu podkreślają, że „naruszenia praw reprodukcyjnych i seksualnych oraz zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego stanowią naruszenie praw człowieka, w szczególności prawa do życia, integralności fizycznej i psychicznej, równości, niedyskryminacji, zdrowia, edukacji, godności, prywatności i wolności od traktowania w nieludzki i poniżający sposób”. Absurdalną tezę, że z prawa do życia wynika prawo do aborcji, słyszeliśmy już na szczycie w Nairobi, a teraz powraca ona w ramach prac Parlamentu Europejskiego.

Tymczasem art. 6 i art. 168 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej stanowi jasno, że kwestie polityki zdrowotnej, do których należy także decydowanie o legalności aborcji, są wyłączną kompetencją państw członkowskich. Wielokrotnie potwierdzała to sama Komisja Europejska.

Twórcy projektu nie zważając na obowiązujące normy wprost nawołują do zapewnienia aborcji na życzenie we wszystkich krajach UE. Ich zdaniem „odmowa udzielenia opieki aborcyjnej jest formą przemocy uwarunkowanej płcią”. Ubolewają też nad tym, że w związku z pandemią COVID-19 znacznie ograniczono dostęp do placówek medycznych i apelują o „uznanie opieki aborcyjnej za opiekę o pilnym charakterze i za zabieg medyczny” oraz zwiększenie dostępu do pigułek aborcyjnych.

Europosłowie wzywają także państwa członkowskie UE do powszechnego prowadzenia wulgarnej wersji edukacji seksualnej i apelują o ograniczenie prawa medyków do sprzeciwu sumienia. Pojawia się nawet zalecenie, by „opieka zdrowotna związana ze zmianą płci, taka jak terapia hormonalna i zabiegi chirurgiczne, była dostępna i refundowana w ramach publicznych systemów ubezpieczenia zdrowotnego”.

Zainaugurowaliśmy akcję międzynarodowego protestu

Raport Maticia jest najbardziej agresywnym ideologicznie projektem rezolucji, nad jakim kiedykolwiek głosowali europosłowie. Nie jest to jednak pierwsza próba wprowadzenia do oficjalnego języka Unii Europejskiej koncepcji „praw reprodukcyjnych i seksualnych”. Podobną próbę podjęto już przy okazji prac nad Raportem Estreli, który trafił pod głosowanie Parlamentu Europejskiego w 2013 roku. Dzięki szerokiej mobilizacji społecznej, w którą włączyli się także eksperci założonego kilka miesięcy wcześniej Instytutu Ordo Iuris, udało się wówczas zablokować radykalny projekt i przyjąć alternatywną rezolucję przygotowaną przez grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.

Wierzę w to, że tym razem też możemy wspólnie doprowadzić do odrzucenia ideologicznego projektu. Konieczne jest jednak pilne zorganizowanie międzynarodowego sprzeciwu. Dlatego w ubiegłym tygodniu uruchomiliśmy międzynarodową petycję „Stop raportowi Maticia”, którą poparły już organizacje społeczne z Anglii, Bułgarii, Czech, Francji, Hiszpanii, Niemiec, Holandii, Rumunii, Słowacji, Węgier i Włoch. W skierowanej do europosłów petycji przypomnieliśmy o tym, że Unia Europejska nie ma żadnych kompetencji do ingerowania w politykę zdrowotną państw członkowskich i zaapelowaliśmy o zagłosowanie za odrzuceniem projektu rezolucji.

Przedstawiciele części z popierających petycję organizacji społecznych z całej Europy wystąpili także na specjalnej konferencji inaugurującej całą międzynarodową akcję społecznego protestu. Eszter Párkányi z węgierskiego Centrum Praw Podstawowych mówiła o tym, że musimy wspólnie udzielić głosu nienarodzonym dzieciom, czyli tym obywatelom Europy, którzy sami się nie mogą bronić. Leontien Bakermans z organizacji „One of Us Nederland” zwracała natomiast uwagę na to, że nawet w holenderskim kodeksie karnym aborcja nadal traktowana jest jako przestępstwo, a nie jak chcą autorzy rezolucji „prawo człowieka”.

Współorganizatorką naszej inicjatywy jest Anna Záborská – posłanka słowackiej Rady Narodowej i była przewodnicząca Komisji Praw Kobiet i Równości Płci PE. To właśnie ten organ odpowiada teraz za przyjęcie radykalnego Raportu Maticia. Słowacka posłanka podkreślała, że w Parlamencie Europejskim spędziła 15 lat i jest zwolenniczką integracji europejskiej, ale jeśli współpraca państw UE ma być trwała, to jej organy muszą szanować suwerenność narodów i respektować porozumienia nie wykraczając poza przypisane im w traktatach kompetencje. Uzurpacja uprawnień przez unijne organy pogłębia bowiem brak zaufania Europejczyków do instytucji unijnych i przyczynia się do rosnącego ekstremizmu, z którym sama Unia chce walczyć. Była europarlamentarzystka zwracała też uwagę na to, że rezolucja zakłada zmuszanie lekarzy i członków personelu medycznego, którzy nie chcą uczestniczyć w aborcji, do postępowania wbrew własnemu sumieniu. To atak na wolności obywatelskie będące filarami naszego społeczeństwa i systemu demokratycznego.

Pieniądze za ideologię

Proaborcyjni lobbyści i genderowi ideolodzy nie poprzestają jednak tylko na próbach wpływania na dokumenty przyjmowane przez Parlament Europejski. Ich celem jest bowiem wpisanie radykalnie lewicowych postulatów do wiążących aktów prawa międzynarodowego i narzucenie ich za pomocą międzynarodowych instytucji całemu światu. Nie jest to jednak łatwe, bo o ile na naszym kontynencie Polska jest jednym z nielicznych państw stających odważnie w obronie życia i rodziny, o tyle w skali globalnej istnieje nadal wielka grupa narodów, które stawiają opór lewicowej ideologii. To właśnie dzięki wielu państwom rozwijającym się wiążące prawo międzynarodowe nadal stoi po stronie ludzkiego życia i uniwersalnych norm.

Wszystko może się jednak zmienić po podpisaniu nowej umowy o partnerstwie między Unią Europejską a państwami Afryki, Karaibów i Pacyfiku, która może stać się narzędziem ideologicznego szantażu wobec tych narodów. Projekt negocjowanego właśnie dokumentu zakłada bowiem uzależnienie wsparcia materialnego dla 79 państw tych regionów od ich poparcia dla skrajnie lewicowej agendy ideologicznej. Tym samym pieniądze Europejczyków – w tym oczywiście także i Państwa – będą wykorzystane jako narzędzie bezprecedensowego szantażu finansowego.

Stawka jest jednak olbrzymia. Jeśli umowa w obecnym kształcie zostanie podpisana, na poziomie globalnym dojdzie do niezwykle trudnej do przezwyciężenia zmiany, skutkującej narzuceniem ideologicznego dyktatu na całym świecie. Obalony zostanie bowiem opór biedniejszych krajów, które od lat nie zgadzają się, by narzucić im radykalną ideologię.

Obecnie partnerstwo między Unią Europejską a państwami Afryki, Karaibów i Pacyfiku (AKP) reguluje umowa z Kotonu podpisana 23 czerwca 2000 r. przez ówczesnych 15 państw członkowskich Unii i 77 krajów AKP. Po poszerzeniu wspólnoty europejskiej renegocjowana na kolejne 20 lat umowa będzie obejmować 27 państw Unii Europejskiej oraz 79 krajów z Afryki, Karaibów i Pacyfiku, czyli łącznie 106 państw. Do Organizacji Narodów Zjednoczonych należą łącznie 193 państwa – co oznacza, że sygnatariuszom renegocjowanej właśnie umowy będzie przysługiwać większość głosów na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Pozwoli im to na przegłosowanie wszelkich wspólnych postulatów wynikających z umowy.

Założenia nowego porozumienia dotkną niemal każdej sfery życia społecznego i politycznego, regulując szczegółowo kwestie praw człowieka oraz przewidując konkretne sankcje finansowe za łamanie standardów w tym zakresie. Problem w tym, że podobnie jak w opisanym powyżej Raporcie Maticia za prawa człowieka uważa się w niej radykalne postulaty aborcjonistów i genderowych ideologów.

W dokumencie mowa jest o systematycznym promowaniu na wszystkich szczeblach polityki krajowej i międzynarodowej „praw reprodukcyjnych i seksualnych”, które są rozumiane jako upowszechnienie wulgarnej edukacji seksualnej i aborcji na życzenie. Państwa są także zobowiązane do szerokiego wprowadzenia w swojej polityce „perspektywy gender”. W tekście pojawia się nawet stwierdzenie, że zasada „równości genderowej” powinna zostać wprowadzona do konstytucji wszystkich krajów podpisujących umowę.

Nie pozwolimy na przejęcie ONZ przez genderowych lobbystów

Przyjęcie umowy będzie więc miało ogromne znaczenie dla przyszłości całego świata. Jeśli nie dojdzie do zablokowania lub zmiany jej treści, aborcja zostanie już wkrótce formalnie uznana za „prawo człowieka” na forum międzynarodowym, a Polska i inne państwa stojące po stronie praw podstawowych zostaną zmuszone do tego, by zmienić swoje prawo pod dyktando skrajnych ideologów.

Na szczęście nie jest jeszcze za późno. Choć umowa była negocjowana przez urzędników z Brukseli, do jej ratyfikacji niezbędna będzie zgoda parlamentów narodowych. Tylko po zatwierdzeniu na poziomie krajowym, stanie się ona wiążąca dla wszystkich sygnatariuszy. Polska ma czas na jej ratyfikację do grudnia tego roku.

Musimy skupić nasze działania na państwach Unii Europejskiej, których społeczeństwa nie zgadzają się na wprowadzenie ideologicznego dyktatu i mogą zablokować negocjacje. Dlatego prawnicy Instytutu Ordo Iuris pracują już nad kompleksową ekspertyzą, która trafi w pierwszej kolejności do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Obnażymy w niej zwodniczy charakter negocjowanej umowy i zwrócimy uwagę na to, że jej przyjęcie będzie skutkowało poważnymi naruszeniami polskiego porządku konstytucyjnego, który chroni życie, rodzinę i małżeństwo.

Dzięki budowanej przez nas od wielu miesięcy koalicji organizacji społecznych z całej Europy, z informacjami o prawdziwej treści tego radykalnego dokumentu dotrzemy nie tylko do rządów i parlamentarzystów innych państw, ale też do ich opinii publicznej. W najbliższym czasie zorganizujemy konferencję z udziałem przedstawicieli organizacji społecznych, akademików i liderów politycznych poświęconą zagrożeniom wynikającym z projektowanego dokumentu.

Wspólnie zatrzymajmy radykalną ofensywę

Zatrzymanie radykałów wykorzystujących UE do forsowania inżynierii społecznej nie jest możliwe w pojedynkę. Za sprawą tworzonej przez nas sieci współpracy nie jesteśmy już jednak w tej walce osamotnieni i możemy przeprowadzić szeroką i zorganizowaną kampanię informacyjną. Trwająca od wielu lat współpraca międzynarodowa musi uzyskać formalny charakter, by mieć większą skuteczność. Dlatego w przededniu inauguracji Collegium Intermarium doszło do spotkania przedstawicieli organizacji społecznych i eksperckich z całej Europy, w wyniku których przyjęta została deklaracja o współpracy i plan pierwszych działań. Tworzymy rzeczywistą przeciwwagę dla dominującej w instytucjach międzynarodowych narracji skrajnych ideologów.

Naszym pierwszym planem jest uzyskanie formalnego statusu w Radzie Europy, który pozwoli nam bezpośrednio wpływać na podejmowane tam decyzje. Dysponuje nim wiele grup radykalnie lewicowych, a nie ma go żadna organizacja broniąca życia i rodziny. Udowodnimy w ten sposób, że głos społeczeństwa obywatelskiego to nie tylko opinie radykalnej lewicowej mniejszości.

Nie mam jednak złudzeń, że aktywność w instytucjach Rady Europy i UE będzie wystarczająca. Nie będziemy też ograniczać się do zbierania podpisów pod petycjami do europosłów czy instytucji międzynarodowych. Sieć jest nastawiona na wywieranie realnego wpływu na rządy poszczególnych krajów.

Wszystkie te działania wiążą się jednak z konkretnymi wydatkami. Proces formalnej rejestracji sieci, który pozwoli nam na stałą obecność podczas prac Rady Europy i formalny w nich udział, będzie nas kosztował 30 000 zł. Z wymiernymi kosztami wiążą się także nasze działania analityczne. Przygotowanie analizy oraz pakietu informacyjnego dotyczącego zagrożeń związanych z Raportem Maticia to koszt 4 500 zł. Międzynarodowa kampania informacyjna o umowie „Pieniądze za ideologię”, która będzie obejmowała nie tylko rozpowszechnienie naszych analiz i nagłośnienie problemu, ale też bezpośredni kontakt z decydentami ze strony ekspertów, to dodatkowy koszt 25 000 zł.

Dlatego bardzo Państwa proszę o wsparcie Instytutu kwotą 30 zł, 50 zł, 100 zł lub dowolną inną, która pozwoli nam na zatrzymanie bezprecedensowej ofensywy aborcjonistów i radykalnych ideologów.

Wspieram działania Ordo Iuris

Z wyrazami szacunku

P.S. Umowa partnerska UE z krajami Afryki, Karaibów i Pacyfiku to jeden z najbardziej niebezpiecznych aktów prawnych w dziejach Unii Europejskiej. Może on bowiem na dobre utrwalić ideologiczną linię obowiązującą nie tylko kraje UE, ale też biedniejsze państwa na całym świecie. Efektem będzie stworzenie nowej większości w ONZ, która podważy obowiązujące normy prawne chroniące życie i rodzinę. Szczególnie razi, że w zamyśle twórców ten radykalny projekt ma zostać sfinansowany z naszych podatków.


Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.