Historia jednej miłości… Ku przestrodze naiwnych czy przebiegłych?

Podobne osoby do wyżej wymienionych egzystują między nami, przejmując, może w sposób nieświadomy, sposób postępowania wspomnianych Nikolsów” czy Johnsonów.

Nie chodzi tu o przestrogę dla naiwnych mężczyzn czy zbyt przebiegłych kobiet (lub odwrotnie), ale o znalezienie właściwego sposobu postępowania w jakże skomplikowanych relacjach międzyludzkich, a szczególnie męsko-damskich.

No właśnie…

Niektóre fakty, imiona i czas zostały zmienione, aby zachować anonimowość osób, ale wszystkie opisane wydarzenia miały miejsce tak dokładnie, jak są przedstawione.

A było to tak…

W 1996 roku w Kieleckie przyjechał 76-letni Pan Kondrat z chorą żoną. Przyjechali, aby dożyć a właściwie, aby spocząć tam, skąd pochodzili i gdzie się urodzili.Tymczasem powzięte plany ulegają zmianie. Starszy pan poznaje ładną, atrakcyjną 40-latkę, której 76-letni mężczyzna nie pozostaje obojętny. Różnica wieku nie jest ważna, więc 36 lat to niewiele, gdy chce się zmienić swój stan z rozwódki i cichej kochanki na amerykańską żonę.

Jeszcze za życia chorej żony Pan Kondrat zaczyna spotykać się z Kasią, która zrywa ze swoim dawnym miejscowym kochankiem, starszym dyrektorem przedsiębiorstwa. Wkrótce po śmierci żony Konrada biorą ślub cywilny. Młoda oblubienica jest oczywiście obsypywana podarkami i upominkami przez swego małżonka.

Na razie planują zamieszkać w Polsce. Pan Kondrat kupuje mieszkanie dla nowej wybranki serca w Kielcach i urządza wspaniałe wesele. Upominkami próbuje się wkupić w rodzinę nowej „miłości”.

Po dwu miesiącach atrakcyjna 40-latka namawia swego ukochanego na wyjazd do USA, bo taki był właściwy cel jej nowego związku.

W ciągu trzech miesięcy od podjęcia decyzji lądują w USA, wynajmują mieszkanie, ponieważ Pan Kondrat przed przyjazdem do Polski posprzedawał nieruchomości i obdzielił poprzednią rodzinę majątkiem.

Tymczasem starszy człowiek podupada na zdrowiu, a w dwa miesiące po przyjeździe do USA atrakcyjna 40-latka znajduje sobie przyjaciela około 16 lat starszego od siebie i staje się więcej niż jego przyjaciółką.

Mieszka nadal ze swoim starszym mężem, ale często odwiedza nowego przyjaciela, z którym pozostaje w zażyłych stosunkach.  Ale Kasia nie widzi przyszłości ze Stasiem, który nie ma zielonej karty, wyremontował już mieszkanie, jest więcej niepotrzebny…, bo nie ma pieniędzy. Tymczasem jego rywal Kazio już spłaca dług wdzięczności za zieloną kartę pomagając w płaceniu bieżących rat i rachunków.

Znudzona szarzyzną codziennego życia w Chicago namawia swego podeszłego wiekiem męża do częstych wyjazdów na wakacje czy też wydawania zaoszczędzonych pieniędzy, a przy okazji nie zaniedbując nowo poznanego przyjaciela.

Po niecałym roku pobytu w USA Pan Konrad umiera. U naszej Kasi nie widać żadnego żalu po stracie męża. Młoda wdówka jest wolna, ma pieniądze i mieszkanie po zmarłym w Polsce oraz nowego przyjaciela w USA, u którego od razu zamieszkuje, mimo że ten ostatni nie ma jeszcze rozwodu ze starszą od niego żoną.

Naszej Kasi nie przeszkadza dużo starsza od Zbyszka jego druga żona, z którą ożenił się dla zielonej karty, ani też późniejszy przyjazd pierwszej żony z Afryki, z którą ma dzieci i z którymi czuje się związany emocjonalnie oraz finansowo.

Młoda wdowa „zakochuje się” w Zbyszku, choć bez większej wzajemności. Nie przeszkadza jej, że Zbyszek przesiaduje u swojej byłej żony i stara się o względy zarówno jednej, jak i drugiej.

Kasia uważa, że Zbyszek jest w niej „zakochany”. Jest tak zauroczona Zbyszkiem, że nie widzi tego, że on sprzyja byłej żonie czy dzieciom, a ją traktuje tylko jako obiekt zaspokojenia potrzeb seksualnych.

W międzyczasie Zbyszek kupuje dom. Kasia ma nadzieję, że też zostanie współwłaścicielką. Niestety jej przyjaciel kupuje dom na swoje nazwisko obiecując, że później ją dopisze do tytułu własności.

Jeśli wierzyć Kasi, to pomagała Zbyszkowi spłacać pożyczkę za mieszkanie w owym domu. Pomagała też przy remoncie budynku, planowała jego wystrój, jak też dalsze życie ze Zbyszkiem. A jej adorator, mimo dziewięciu lat razem spędzonych, nie kwapił się do ożenku, ani nie dopisał Kasi do tytułu własności.

W końcu prawie 50-letnia Kasia opuszcza Zbyszka (albo też on ma jej dosyć) i na złość jemu… kupuje sama kondominium za prawie $250,000 z własnym dość niskim wkładem.  Pożycza trochę pieniędzy od Zbyszka i zabiega o nowe męskie znajomości. W dalszym ciągu żywi cichą nadzieję, że Zbyszek będzie z nią na stałe. W międzyczasie utrzymuje znajomość z Kazikiem, kolegą Zbyszka, który nie ma jeszcze zielonej karty.

Kasia zdaje się stać przed dylematem; z jednej strony ciążą na niej płatności za kondominium i niezamierzona samotność, z drugiej strony jawi się możliwość zarobku za zieloną kartę.

Kazik jest młodszy od niej o cztery lata i ma narzeczoną, ale niestety ani Kazio, ani jego Teresa nie mają zielonych kart. Kasia podpisuje Kaziowi papiery na zieloną kartę z nadzieją, że otrzyma w przyszłości pieniądze za tę usługę. Oczywiście, że nikt nie wie o tym ślubie, tylko jedna jej przyjaciółka – świadek w Urzędzie Stanu Cywilnego. Robi to w wielkiej tajemnicy, bo obawia się, że wszystko może wyjść na jaw i ona może sama mieć prawne kłopoty, jak też trudności w znalezieniu mężczyzny. Oczywiście, tuż po tym nowym ślubie –  jak sama twierdzi – nic nie czuje do Kazia, chodzi na zabawy, szuka mężczyzn i znajduje młodszego od siebie Stasia, też bez zielonej karty. Staś zamieszkuje u niej, porzuca pracę i przez kilka miesięcy i remontuje kondominium. Oczywiście nie bierze za swą pracę żadnych pieniędzy, tylko wynagrodzenie „w naturze”.

Kazio przebywa w USA od dziesięciu lat bez zielonej karty i dobrze zarabia. Nie chce jednak dużo płacić Kasi. Kasia liczy na 15-20 tysięcy $ za zieloną kartę i walczy o względy Kazia z jego narzeczoną Teresą.

Jednocześnie Kasia obawia się prawnych konsekwencji. Jest świadoma, co może jej grozić za małżeństwo dla zielonej karty i korzyści majątkowych. Tymczasem Teresa nie daje za wygraną i stara się dalej o względy Kazia.

Kasia posuwa się do szantażu, że ma innego mężczyznę, który może zapewnić jej o wiele więcej niż jej kochanek. Próbuje go nabierać na wszelkie sposoby stosując szantaż, okłamywanie. Wmawia przyjacielowi, że inni mężczyźni są dla niej gotowi więcej zrobić i stać ich na większe poświęcenie.

Będący w potrzasku Kazio zaczyna obiecywać różne finansowe transakcje korzystne dla Kasi, jak spłatę długu za zieloną kartę, lecz pod warunkiem, że nie chce z nią mieć więcej nic wspólnego.

Kasia proponuje Kaziowi wspólne zamieszkanie. Ten przystaje na propozycję, lecz wkrótce wyprowadza się, nie zwracając nawet uwagi na ewentualne kłopoty z zieloną kartą.  Niestety, nie ma jej jeszcze w ręce.

A Kasia dalej szuka mężczyzny i znajduje kogoś w wieku swego Zbyszka.

Dla pozyskania nowej znajomości używa najróżniejszych metod; najpierw udawanie zazdrości, potem przywiązania czy doprowadzenia do intymnych zbliżeń. A wszystko jest poprzetykane kłamstwem lub zasłanianiem się powiedzeniami w rodzaju „mam krótką pamięć i nie wiem, co mówiłam dwa tygodnie temu”. Oczywiście, próbuje dalej szantażować Kazia wmawiając mu, że jej nowy mężczyzna wprawdzie starszy, ale jest za nią i że chce jej zapisać część posiadłości.

Kazio udaje, że „złapał się na haczyk” i też obiecuje jej, że dopisze ją do tytułu własności swojego kondominium, obiecuje wspólne kupno apartamentu z tym, że wszystkie koszty on poniesie. Obiecuje również, że kupią posiadłość w Wisconsin i będą tam jeździć na weekendy.

Jakże dziwne wydają się obawy Kasi, która przecież sama broniła się, aby Kazio w trakcie rozwodu po zielonej karcie nie chciał połowy jej posiadłości. Podpisał nawet zobowiązanie zrzeczenia się ewentualnych pretensji.

Przyjaciółka Kazia zaczyna działać na dwa fronty i staje przed dylematem, kogo wybrać. Tymczasem Kazio w obawie, że może nie dostać zielonej karty próbuje zjednać Kasię prezentami, obietnicami, drogimi restauracjami.

Kasia jednak w rozmowie z innymi narzeka, że jest skąpcem, że nawet ma skłonności homoseksualne, bo jego najlepszym przyjacielem jest mężczyzna, który bez Kazia nie może żyć. Mówi, że wprawdzie Kazio ma narzeczoną Teresę, ale jej to wcale nie przeszkadza, bo uważa, że tylko „liczy się kasa”, a ona może odebrać Kazia Teresie bez żadnego problemu wiedząc, że Kazio potrzebuje zieloną kartę. Kasia posuwa się dalej i opisuje z detalami jakieś „wynaturzenia” Kazia, gdy idzie o ich intymne współżycie.

Tymczasem zbliża się termin jeszcze jednego przesłuchania do zielonej karty. Kasia jest w kłopocie. Nie wie, co ma zrobić. Z jednej strony chciałaby być ze starszym mężczyzną, który może zapewnić jej przyszłość, bo jak mówi „każda kobieta chce sobie polepszyć w życiu” a z drugiej już otrzymała korzyści finansowe od Kazia za zieloną kartę. A może uda się Kazia nabrać na jeszcze więcej pieniędzy?

Pewnej pikanterii temu związkowi przydaje fakt, że Kazio wie doskonale, jak zachowuje się Kasia, zna dokładnie, jak Kasia postąpiła ostatnio z Arturem. Kazio zna też innych mężczyzn, którzy poprzednio razem mieszkali z Kasią.

Ostatnio poznany Artur mieszkał z Kasią, miał klucze do jej kondominium, jak też utrzymywał z nią regularne intymne stosunki od prawie ośmiu miesięcy.

Poznał Kasię prawie 3 lata temu. Po raz pierwszy spotkali się, kiedy Kasia była jeszcze ze Zbyszkiem. Była dla Artura intrygująca. Nieraz widywali się przelotnie i nie mieli okazji porozmawiać. Ale prawie rok temu Kasia przyszła ze Stasiem do mieszkania Artura. Po jakimś czasie zerwała ze Stasiem, twierdząc, że jest dla niej za młody. Zaczęła spotykać się z Arturem. Wiedział on od początku, że Kasia podpisała Kaziowi papiery na zieloną kartę.

Po kilku spotkaniach, zarówno Artur, jak i Kasia doszli do wniosku, że mogą do siebie pasować mimo różnicy wieku, wykształcenia, jak też stanu posiadania. Tym bardziej, że Artur był na etapie poszukiwania kogoś bliskiego. Oboje uznali – tak przynajmniej rozumował Artur – że różnice te nie są aż tak ważne, czy decydujące, aby zaważyły w jakiś sposób uniemożliwiając lub rozbijając trwały związek między nimi.

Artur wprowadzając się do Kasi, potraktował ją bardzo poważnie, zapoznawał ją ze swoim środowiskiem, zresztą bardzo zróżnicowanym. Nie przeszkadzało mu ani zachowanie, ani pochodzenie czy też wiedza lub stan majątkowy Kasi. Kwestie te były dyskutowane i oboje doszli do podobnych wniosków.

Jednym słowem, chciał ją potraktować poważnie jako kobietę, z którą można zostać na stałe, a nie jako przedmiot zaspokojenia żądzy i przelotną znajomość. Powiedział jej to wprost i wspomniał, aby zerwała więzy uczuciowe z innymi, jeśli jakiekolwiek miała.

Sprawa Kazia była dyskutowana i oboje doszli do wniosku, że jak rozpoczęto proces zielonej karty to wypada go skończyć. Kasia miała pozwolić Kaziowi zamieszkać z nią, jak również Artur nie miał się sprzeciwiać temu pod warunkiem, że Kasia będzie o wiele więcej czasu spędzać w jego domu. Kasia zgodziła się na taką propozycję. Od czerwca miała bywać często w domu Artura. A Kazio miał być tylko traktowany jako lokator dla zielonej karty.

Tymczasem Kasia zaczyna grać na dwie strony. Artur podejrzewa, że chce mieć dobre, a może i więcej stosunki z Kaziem, a jednocześnie pragnie zatrzymać go dla siebie. W czasie zamieszkiwania Kazia u Kasi utrzymuje ona kontakty z Arturem, ale rzadziej niż dotychczas. Artur zaczyna się denerwować, widząc podwójną grę Kasi. Jest mu przykro, jak w trakcie miłosnych uniesień wydzwania do niej bez przerwy Kazik pytając, gdzie jest i co robi. Daje więc do zrozumienia Kasi, aby jak najszybciej załatwiła sprawy z Kaziem i aby wreszcie mogli być razem…Tymczasem Kasia zaczyna unikać Artura.. i zamieszkuje z Kaziem. Nie utrzymuje kontaktów z poprzednim adoratorem z wyjątkiem krótkich rozmów, przypadkowych spotkań czy pisania listów.

Artur próbuje rozbudzić ludzkie uczucia w Kasi mówiąc o ich szlachetności i przedstawiając plany na przyszłość. Jeśli przypatrzeć się z bliska temu postępowaniu, to można zauważyć nie tylko kłamstwa czy zakłamania w zachowaniu, ale jeszcze więcej najzwyklejszej kobiecej przewrotności przeplatanej męską naiwnością. Tymczasem nawet prawo może być tak „naginane” i interpretowane, że da się w nim zmieścić ludzką nielojalność. Często tak niewiele trzeba do intymnych zbliżeń, zaś wiele trzeba wysiłku, aby emocjonalnie i racjonalnie związać się z drugą osobą.

Niestety, strach jest często motorem naszego działania i prowadzi do najróżniejszego rodzaju kłamstw, które zresztą mają podstawę w zwykłej ludzkiej chciwości lub próbie wybielenia naszych zachowań.

Natychmiastowa korzyść czy seks może też powodować pokrętność naszych zachowań, zresztą łatwych do wykrycia nawet dla niewprawnego obserwatora. Obrona ze strony zainteresowanego czy też człowieka będącego w potrzasku jest tylko ucieczką od rzeczywistości w celu uniknięcia zaistniałych wydarzeń czy okoliczności.

A tymczasem nasza Kasia wydaje się być zamknięta w potrzasku, bo zorientowała się, że została rozszyfrowana przez Artura. Jej kłamstwa były przecież tak oczywiste, że to co czasami mówiła, tylko na pierwszy rzut oka miało sens. Ale wnikliwa analiza jej zachowań i wypowiedzi w przypływie szczerości świadczy o prawdziwym charakterze Kasi, jej podejściu do życia, ludzkich uczuć, jak też traktowania starszych mężczyzn jako źródła korzyści materialnych. Pomimo, że Kazio wie, jak się Kasia o nim wyrażała, to jednak mieszka razem z Kasią. Więcej – według Kasi – Kazio ma ją zapewniać o jego dozgonnej miłości i spełnieniu obietnic, mimo że poznał już chyba na wylot charakter Kasi. A może to tylko blef ze strony Kazia, który chce dostać zieloną kartę za wszelką cenę?…

Postępowaniem Kasi kieruje nie tylko paniczny strach, lecz także wierutna przebiegłość, chytrość, finansowe wyrachowanie i podstępne działanie oraz obawa, że może w końcu zostać przyłapana na tym, że pierwszy mąż był tylko przykrywką do wyjazdu i osiągnięcia profitów w postaci mieszkania i innych dobrodziejstw, a nie uzyskania opieki. Inne zaś miłostki posłużyły do remontu mieszkania, odpisania czyjejś własności, lub uzyskania jeszcze więcej pieniędzy za zieloną kartę.

Wprawdzie Kasia mówi, że mieszka z Kaziem pod jednym dachem i zachowuje się jak przystoi żonie. Jedno jest pewne, że Kazio śpi w oddzielnym pokoju, a nie razem z Kasią. Wiadomo też, że jej przyjaciel zamieszkuje gdzieindziej we własnym mieszkaniu. Zresztą trudno jest wierzyć czy nie wierzyć temu, co mówi Kasia. Nieraz zapewnia o czymś, co ma być prawdą, a okazuje się kłamstwem i odwrotnie.

Niestety, prawo pozostaje przeważnie bezsilne czy też pobłażliwe, lub nie jest egzekwowane w przypadku ludzkich pokrętnych poczynań.

Charles Benson