Fraszka na Thanksgiving

 

Czwartkowy wieczór. Każdy to wie 
Amerykanin indyka je. 
Lecz w jego kuchni polotu brak, 
Jak więc obiadu poprawić smak?

 

Pożyczmy zatem przepis na mus 
Z kuchni bawarskiej. Apfein und szlus. 
Jabłko, cynamon, cukru pięć gram, 
I oryginalniej na stole nam.

Takie zapachy, że ach i och…. 
To gruszki miodem polewa Włoch. 
To nie perwersja. Każdy to zna, że 
Włoch na punkcie mangiare odbicia ma.

 Bążur, to ja wasz kucharz, Żą Pier, 
Z małego bistro na Sakr Eker, 
Mam dzisiaj dla was dwanaście żab, 
Parę ślimaków, kaczkę i schab.

Hiszpan przyniesie kolekcję win, 
Ruski kartofla, Szwed zupę z dyń, 
Kanada zaś przyśle żurawin kosz, 
A z czym do stołu przybędzie nasz?

Polak fantazją, wie każdy kiep,
Inne narody bije na łeb. 
W rękawie zawsze pomysłów sto. 
Dziś też pokaże nie byle co.

Czy to pierogi? 
Czy w sosie leszcz? 
Ależ to będzie niezwykła rzecz. 
Prosta potrawa z warzyw lub zbóż, 
Na którą przepis cytuję już.

Gorąca woda, garść śruty i… 
Piekarskich drożdży kostki ze trzy. 
Dobrze wymieszaj, odstaw na bok, 
I niech to sobie pyka tak przez rok.

A potem wszystko do bańki zlej, 
I powolutku od dołu grzej. 
A gdy eliksir rurką kap, kap, 
Zaraz go sobie do flaszki złap.

Po czym butelkę postaw na stół, 
I z musztardówki rano po pół. 
Można też z gwinta, choć to nie to, 
Bo musi to być szlachetne szkło.

Amerykańską poczęstuj brać, 
Oni ten zwyczaj powinni znać. 
Kropla do kropli, do cala cal, 
I wszystkim błogo i „ganc egal”.