Delfin plus

Z opisu w “Delfinie” wyłania się planowo konieczny bo ponury obraz „piątki w Jednym”. Jeszcze jednego tyrana in statu nascendi :1/-Macchivellego, 2/-Hitlera, 3/- Stalina i 4/- Berii w jednej osobie, 5/- manipulanta i Dyzmy, posługującego się obcymi językami, nazwami, określeniami naraz. Wszystko w jednym. A raczej w Jednym!

Z początkowych opisów dzieła wynika, że bohater, to prostak i prymityw. Ktoś, kto zupełnie nic nie wie oraz niczego nie umie choć baraszkował po wielu zagranicznych uniwersytetach. Po przeczytaniu kilkudziesięciu następnych kart, przypuszczam, że ciągle ten sam autor czy może dwóch, wmawia mi już zupełnie coś innego! Nasz bohater jawi się jako workoholik. Pracowity jest jak nikt inny. A jaki inteligentny, sprawny, planujący, przewidujący! Przy tym stosuje nowoczesne metody analiz. Pozwala mu to na poprawne stosunki z otoczeniem, zjednuje świat i ludzi. Stosując najnowsze trendy w zarządzaniu zasobami (ludzkimi i materialnymi) skupiony jest na celu i wyniku.

Ale, ale…Jaki On jest zepsuty, korumpujący innych.

Wreszcie perełka:

To prawie cytata: ktoś taki o podobnych talentach, sposobie myślenia, etc. nie pasuje wprost do opisu bohatera dzieła. Więc co? To porównanie, taka figura retoryczna, jakby metafora mająca nam przybliżyć inkryminowaną sylwetkę, uprawdopodobnić jej widzenie rzeczywistości.

A dowodowo? Mają wystarczyć quasi realia tła, w którym historia ta się dzieje oraz opisy sytuacyjne osób, które z jakichś powodów znalazły się w pobliżu i teraz coś zakomunikowały na temat bohatera, zatem: uważajcie, to karierowicz z krwi i kości, nieczuły, wyrachowany, zimny jak czekista. Niemalże.

Bo czytelnik, kierując się narracją autorów, zapewne owej specyfiki nie dostrzega. O Boże…

Autorzy piszą wprawdzie to, co od zawsze jest prawdą, ale dla dodania pewności wywodom informują czytelnika, że prywatni przedsiębiorcy nie inwestują w warunkach gospodarczej, politycznej czy klimatycznej niepewności, że stabilność prawa jest dla nich jednym z ważniejszych filarów przy podejmowaniu decyzji. No tak właśnie. Ze wszech miar tak jest.

W Polsce mamy do czynienia z następującą strukturą gospodarczą:

  • przedsiębiorstwa /jednostki/ prywatne powstałe samodzielnie

  • przedsiębiorstwa prywatne powstałe w wyniku uwłaszczenia (uprawnionych) na majątku państwowym

  • przedsiębiorstwa prywatne /jednostki/ jako inwestycje zagraniczne

  • przedsiębiorstwa prywatne przekształcone w spółki Skarbu Państwa (posiadające największy udział w rynku, słowem: monopoliści !!!)

Przypuszczam, że narracja autorów skierowana została do idiotów, którzy nie są zdolni zapamiętać to, co dotychczas przeczytali i połączyć z tym, czego dowiadują się kilka lub kilkanaście stron dalej. Zapewne też do takich, których zdolność pojmowania pulsuje jak u tuzów businesu! Takich drzewieckich, chlebowskich czy tusków, a niech tam, speców od pierwszego miliona, którego najpierw trzeba zwinąć a potem już jest z górki.

„Delfin”, dzieło aż dwóch autorów (co może oznaczać, że tu właśnie leży przyczyna niespójności ocen i rozbiegania myśli) jest zabiegiem politycznego marketingu. Autorzy zabijają się, aby udała się promocja celu. A celem jest klucha, której zadaniem jest podtrzymać wizerunek. Taki, jak sobie założyli.

W moim głębokim przekonaniu, zadanie to autorzy wypełniają w 100%, udaje się to wobec wszystkich uczestników politycznego zaangażowania. Dają paliwo każdemu, kto kocha i tyle samo każdemu, który bohatera najchętniej widziałby pogrzebanego i zapomnianego gdzieś na śmietniku historii. I tak:

  • tym, którzy kochają, autorzy leją paliwo w postaci przekazu, że delfin to nasz człowiek, który na otaczające draństwo nie może patrzeć dlatego jest (będzie) najlepszym remedium,

  • tych, którzy nienawidzą, autorzy utrzymają w przekonaniu, że to szubrawiec, karierowicz i parweniusz, którego należy sekować i spluć,

  • roztargnionym, którzy jeszcze nie nienawidzą ani też jeszcze nie pokochali, autorzy proponują misterną zabawę w profilowanie psychologiczne inkryminowanej postaci, która jeszcze niczego złego być może nie dokonała (jako, że jest zbyt sprytny i dba o działania lege artis), ale z informacji satelity krążącego na orbicie bohatera, wynika uprawdopodobniony inny obraz osobowości… Kogo? Psychopaty ze skłonnościami do paranoi, który styranizuje w wszystkich w niedalekiej przyszłości !

Strzeżcie się więc sami, bo kto was od Niego ustrzeże?! Gwoli przypomnienia: osobowość paranoiczną cechują stany obłędu, jakby poza rozumem; wśród typów paranoi wyróżnia się paranoję reformatorską, wynalazczą, indukowaną i kilka innych. To na wypadek, gdyby komuś z roztargnionych przyszło do głowy zastanawić się nad tym:”co autor miał na myśli”.

Na zakończenie cytata-perełeczka, którą jeszcze długo możemy się wszyscy zachwycać, jako quasi legitymacja do powyższych rozważań:

Dlatego Morawiecki robi wiele, aby “ubiznesowić” polską politykę, a przynajmniej działania Prawa i Sprawiedliwości. Niebezpieczny kierunek, bo sprowadzający demokratyczne procedury do nic nie znaczącej ornamentyki.” (strona 250)

I pomyśleć, że w takich Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, demokraci przez bite dwa lata wmawiali Trumpowi, że nie ma procedur, że działa chaotycznie.

No ale kuda Gajdzińskim grażdanom do ornamentyki amerykańskiej!

Marcisz Bielski 8/4/2019

Suplement:

Delfin. Mateusz Morawieck pojawił się w sprzedaży 20 maja 2019r. w nakładzie 15 tys. egz. Piotr Gajdziński wspólnie ze swoim synem Jakubem opisał w książce okres, w którym Mateusz Morawiecki pracował kolejno jako doradca zarządu Banku Zachodniego (w latach 1998-2001), członek zarządu BZW BK, a od 2007 roku prezes tego banku. Piotr Gajdziński do 2010 roku był rzecznikiem prasowym firmy. „Pracowałem w banku do roku 2010, książka ukazała się w roku 2019. Nie miałem podpisanej z bankiem żadnej klauzuli do umowy. Nie uważam, żeby był tu jakiś konflikt etyczny; On sam jako polityk nie wystąpi przeciwko mnie do sądu, natomiast wiem, że kazał to zrobić dwóm facetom. Jeden z nich notabene pochodzi z Krakowa, a drugi to jeden z obrońców krzyża (postawionego przed Pałacem Prezydenckim po katastrofie smoleńskiej), których M.Morawiecki przyjął do pracy”. P.Gajdziński planuje na jesień poszerzone wydanie „Delfina”.